Na pewnej stronie zobaczyłam zdjęcie mojego autorstwa, ale niepodpisane moim nazwiskiem. Odkryłam je, jak to zwykle bywa, przypadkiem. Zgłosiłam fakt właścicielom strony, którzy jej wykonanie powierzyli fachowcowi... 
Długo nie czekałam – wykonawca odnalazł mnie na stronie... Wiadomości24.pl. Zarejestrował się, by przeprosić i obiecać podpisanie zdjęcia. Dodał, że... jego syn mówi, iż jestem „zarypiastą nauczycielką”... Świat jest mały. Choć do dziś nie wiem, który to uczeń.
Zdjęcie na szczęście już podpisane. A ja zastanawiam się, jak długo jeszcze Polacy będą myśleć, że to co w internecie, jest "do wzięcia"? 
A prawo autorskie dla kogo? 
Czytaj:  Prawo chroni zdjęcia umieszczane w sieci. Nie daj się okraść!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
- 
        ► 
      
2016
(380)
- ► października (31)
 
 
- 
        ► 
      
2015
(416)
- ► października (31)
 
 
- 
        ► 
      
2014
(51)
- ► października (1)
 
 
- 
        ► 
      
2013
(190)
- ► października (6)
 
 
- 
        ► 
      
2012
(179)
- ► października (37)
 
 
- 
        ► 
      
2011
(11)
- ► października (1)
 
 
- 
        ► 
      
2010
(41)
- ► października (3)
 
 
- 
        ▼ 
      
2009
(13)
- 
        ▼ 
      
grudnia
(8)
- Publikacje z 2009 roku: artykuły i galerie
 - Publikacje z 2008 roku: artykuły i galerie
 - Publikacje z 2007 roku: artykuły i galerie
 - Publikacje z 2006 roku: artykuły i galerie
 - Wesołych Świąt!
 - Nie kradnij zdjęć w internecie! Pytaj autora o zgodę!
 - O co dzieci proszą św. Mikołaja
 - Prowincjonalną nauczycielkę nominowano do konkursu...
 
 
 - 
        ▼ 
      
grudnia
(8)
 
Nie ma nic do rzeczy, czy jesteś "zarypiasta" czy "niezarypiasta". Ale podpisano, więc nie ma sprawy. ;))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam - GragaK
Zdjęcie zdjęciem, ale "zarypiasta nauczycielka" bije wszystko na głowę!
OdpowiedzUsuńNatomiast kwestia podpisania zdjęć - bezdyskusyjna. Znam ten ból - znajduję moje teksty w najbardziej zaskakujących miejscach sieci.
Świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń