Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Fot. Jolanta Paczkowska |
Zobacz moją relację:
Włoska noc w Muzeum Ziemi Lubuskiej
Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Fot. Jolanta Paczkowska |
Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Fot. Jolanta Paczkowska |
Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Fot. Jolanta Paczkowska |
W Warszawie Noc Muzeów to było prawdziwe szaleństwo. Po mieście snuły się tłumy głównie młodych ludzi, kolejki do muzeów ciągnęły się w niektórych wypadkach przez kilka ulic (tak było z nowym Muzeum F. Chopina). Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że więcej w tym towarzyskiej fiesty niż kontemplowania sztuki. Ale kto wie, może przy okazji ktoś pokontemplował sztukę, z którą inaczej nigdy by się nie spotkał? :)
OdpowiedzUsuńJest, Beato, jakiś fenomen tych Nocy Muzeów. I to chyba nie tylko w Polsce. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńRaz do roku organizatorzy robią wszystko, by dotrzeć do odbiorcy poprzez różne formy przekazu, działające na wiele zmysłów, by go prawdziwie zainteresować. Tak było w Zielonej Górze (w kolejce jednak bym nie stała ;)).
Poza tym człowiek istota stadna - ciągnie tam, gdzie tłumy. Na co dzień - wiadomo - w muzeach pustawo, kontemplują nieliczni. I jeszcze coś - w te dni więcej wolno, np. dotknąć eksponat, sfotografować. ;)
I urwać się na noc z domu łatwiej. Bo jak dzieciak przyjdzie i powie, że chce iść na Noc Muzeów, to odmówić może chyba tylko rodzic-neandertalczyk. ;)
OdpowiedzUsuń