2 lutego 2013

Słubice: Obywatel to ja – uczę się tego na Uniwersytecie dla Dzieci [ZDJĘCIA]

Wiecie, że są dzieci, które w pierwszym dniu ferii, w sobotę, z własnej woli idą do szkoły? Bywa jadą, bo szkoła w innej miejscowości. Ale to nie jest zwykła szkoła. To Uniwersytet Obywatelski. W Słubicach. Miałam przyjemność wygłosić tam wykład. O dziennikarstwie obywatelskim.

Fot. Adam Szulczewski [kliknij w zdjęcie]
Słubice: Inauguracja Uniwersytetu Obywatelskiego dla Dzieci [ZDJĘCIA]

Pierwszym projektem Fundacji na rzecz Collegium Polonicum dla uczniów szkół podstawowych był EKO-uniwersytet. Dzieci pod okiem kadry naukowej z Collegium Polonicum i UAM poznawały tajniki ekologii. Spodobało się wszystkim uczestnikom – dzieciom i dorosłym. Organizatorów zachęciło do dalszych poszukiwań ciekawych wyzwań.

Tak zrodził się pomysł otwarcia Uniwersytetu Obywatelskiego, kształcącego młodych obywateli umiejących korzystać z demokracji, świadomych swoich obowiązków, ale i praw. Uniwersytetu dla odważnych! Dla tych, którzy w przyszłości będą zmieniać świat na lepszy! Fundacja Dobro Kultury pozyskała na ten cel dofinansowanie z funduszy szwajcarskich. 

To unikatowy program. Większość pomysłów zaczerpnięta jest z wiedzy i doświadczeń kadry Uniwersytetu. Duży nacisk położono na praktyczne umiejętności dzieci, kształcone podczas ciekawych warsztatów. Świadomy obywatel bowiem nie tylko ma wiedzę, ale też wie, jak ją zastosować, aby współtworzyć świat. I brać za to odpowiedzialność. 
 
Edukacja społeczna i obywatelska to trudne tematy, ale mądra i odpowiedzialna kadra, proponująca ciekawe zajęcia możne osiągać świetne efekty. Ważne, by do treści nie przemycać wielkiej polityki, tematów z pierwszych stron gazet, by pozwolić dzieciom skoncentrować się na tym, co ich dotyczy bezpośrednio. Z najbliższego otoczenia.  
  
Wchodząc w dorosłe życie, młodzi obywatele mają wiedzieć, że samorząd nie musi być podejrzaną instytucją, że to od nich zależy, kto będzie ich reprezentował. Kto będzie decydował o ważnych dla wszystkich mieszkańców sprawach. Że istnieją organizacje pozarządowe, a zaangażowanie się w coś bezinteresownie, obywatelsko, nie musi budzić nieufności.

- Dzieci są wspaniałą grupą odbiorców, która chłonie wiedzę, chce się uczyć, ma przy tym wiele entuzjazmu i zapału - spostrzega Katarzyna Buchwald-Piotrowska, Dziekan Wydziału Młodego Dziennikarza. - Na każde zajęcia młodzi studenci przychodzą mądrzejsi, zadają dużo pytań, angażują się w niełatwe ćwiczenia, warsztaty, które wymagają też dużego nakładu energii, zaangażowania. Pochodzą z różnych szkół powiatu słubickiego, ale szybko się integrują. Widać ich rozwój.

W planach jeszcze kilka ciekawych działań, np. olimpiada obywatelska - zdradza pani Katarzyna. Uniwersytet ma też propozycję na wakacje - w lipcu planowany jest wyjazd 50-osobowej grupy do Warszawy. Program pobytu jeszcze jest obmyślany. - Chcemy, by były w nim części, nazwijmy umownie - polityczna, dziennikarska i społeczna - dorzuca Adam Szulczewski.
****
Jadąc na wykład wczesnym sobotnim rankiem, po śliskich drogach (w połowie trasy zaczęło nieźle śnieżyć, wiał silny wiatr), zaczęłam się zastanawiać, czy ja tam jakiekolwiek dzieci zastanę. Wszak zaczęły się ferie!  No i sezon grypowy też wszedł w ostrą fazę…

Ale były i to całkiem sporo. Przyjechały z całego powiatu. Wśród licznej gromady – autorzy pierwszych opublikowanych prób dziennikarskich, z którymi miałam okazję się wcześniej zapoznać, czytając wydawane przez Uniwersytet czasopismo. Szymon, Lesław, Paulina, Mikołaj, Agata, Ola i Julia. Musiałam ich pochwalić, bo to bardzo odważne dzieci, bystrzy obserwatorzy, świadomi obywatele. Mający za sobą ledwie kilka miesięcy na Uniwersytecie, ale już widać, że nauka nie poszła w las. To takie pierwsze wprawki, noszące znamiona wypracowań, ale poruszające całkiem poważnie i z zaangażowaniem trudne tematy, których niejednokrotnie unikają dorośli. Niby życzenia kierowane do złotej rybki na przykład, ale inteligentni samorządowcy chyba zrozumieją, co zdaniem dzieci w ich otoczeniu jest do zrobienia. Nie brakowało też apeli o rozsądek i dostrzeganie potrzeb innych kierowanych do zwykłych obywateli. 

Do odpowiedzi na moje pierwsze pytanie zgłosiło się wiele dzieci, między innymi siedzący w pierwszym rzędzie Kuba. Tak, wiedział, że pokazuję województwo lubuskie, małą ojczyznę. „Jest dobrze” – pomyślałam. Rezolutny Kuba podzielił się jeszcze ze mną wiedzą na temat robotów-dziennikarzy. Niektórzy zawodowi reporterzy chyba woleliby tego nie przyjmować do wiadomości. A tu proszę, dzieci wiedzą.

Na wykład "Dziennikarstwo obywatelskie - po co ono komu?" przygotowałam prezentację. Wystąpiłam przed dziećmi ze szkoły podstawowej z klas IV-VI, czyli takimi, które bardzo dobrze znam z racji byłej pracy, jako polonistki. Miałam więc podwójne pole do popisu. Mówiąc o dziennikarstwie obywatelskim, nawiązywałam mimochodem do języka polskiego. Bo cóż wart dobry dziennikarz, a nawet obywatel, który nie zna języka ojczystego? 

Mówiąc o początkach swojej przygody z dziennikarstwem, pokazałam prowadzoną przeze mnie stronę klasy, której byłam wychowawczynią, z moją autoprezentacją (to dzięki niej zaczęłam pisać – znalazła ją redaktor Magdalena Tobik z Wiadomości24.pl i skutecznie zachęciła) i autoprezentacjami moich byłych uczniów. A także z moimi publikacjami-ściągawkami, z których chętnie korzystali moi uczniowie.

Dwie pieczenie na jednym ogniu piekłam też, kiedy pokazywałam mój „Poradnik dla tych, którzy uciekali z polskiego”. To była bowiem bardzo dobra okazja, by wytłumaczyć dzieciom, co znaczy prawo autorskie i czego robić, np. na Facebooku, nie wolno. Po auli przeszedł pomruk sprzeciwu, czyli mamy na tym polu, niestety, wiele do odkręcania.

Zgodnie z zapowiedzią było krótko o początkach dziennikarstwa obywatelskiego, o tym, kto może być dziennikarzem obywatelskim i jak nim zostać. Tu chwila poświęcona Damianowi Kazakowi, kiedyś najmłodszemu dziennikarzowi obywatelskiemu w Polsce, który zechciał nawet napisać krótki tekst dla moich studentów. Dalej było o grzechach współczesnego dziennikarstwa. O różnicach między zawodowymi i obywatelskimi. O plusach i minusach dziennikarstwa obywatelskiego. O tym, że od świadomego obywatela zależy, co będą oferowały media, jaka będzie ich jakość, co będzie czytane, oglądane. 

Mówiąc o znaczeniu dziennikarstwa obywatelskiego, wyraziłam swoje zdziwienie, że żadne media (lubuskie, ogólnopolskie) wcale nie podjęły tematu Zimowej Fiesty 2013, międzynarodowej imprezy, która odbyła się w lubuskim Gubinie. I że będę musiała tę lukę jako dziennikarka obywatelska, blogerka, wypełnić. Słowa dotrzymałam. Nieskromnie zapytam, czy trzeba lepszych przykładów na sens istnienia dziennikarstwa obywatelskiego?

Wspomnę jeszcze, że opowiadając o społeczności serwisu dziennikarzy obywatelskich - Wiadomości24.pl - zachwalałam fantastyczne znajomości i inicjatywy. W tym była wzmianka o kartce dobrych życzeń. Sama taką kartkę z życzeniami posłałam dzieciom i zachęciłam do kontynuacji. Dobry dziennikarz to przecież dobry, życzliwy obywatel i człowiek. 

O Damianie Kazaku - najmłodszym dziennikarzu obywatelskim. Fot. Adam Szulczewski
Fot. Adam Szulczewski
Fot. Adam Szulczewski
Podczas przerwy w wykładzie głosowanie.
Młodzi studenci, obywatele oswajają się z urną wyborczą. Fot. Adam Szulczewski

Nikt nie musi namawiać do oddania głosu.
Tym razem na imię dla maskotki uniwersyteckiej.
Fot. Adam Szulczewski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga